Historia Ann

hejj. Chciałabym wam opisać moją pierwszą miesiączkę :)
To było na kolonii…Dzień przed wyjazdem pakowałam się o wgl różne przygotowania. Wcześniej nigdy nie rozmawiałam z matką o tych sprawach ani nic. Nie poruszałyśmy tego tematu. W dzień wyjazdy pożegnałam sie z rodzicami i pojechałam. Z całego ok. czterdziestoosobowego obozu znałam tylko siebie i koleżanke. Byłam z nią w pokoju i jeszcze z 2 innymi dziewczynami w moim wieku. Jedna już miesiączkowała. Pre dni potem bolał mnie strasznie brzuch nie poszłam na sporty ani nic (powiedziałam pani opikunce że źle sie czuje i że to chyba przeziębienie) Tej samej nocy obudziła mnie koleżanka.
– Hej wstawaj! Zakrwawiłaś nam całe łóżko! – krzyknęła (spałyśmy obie w łóżku małżeńskim bo takie maiłyśmy w pokoju)
– Cco? – nie wiedziałam co do mnie mówi. Pomyślałam że leciała mi krew z nosa więc odruchowo podtarłam nos chusteczką.
– Spodnie – powiedziała. popatrzyłam na spodenki piżamowe a tam mooże krwi. przestraszyłam się! Od razu wkroczyłam do akcji.Ściągłam prześcieradło i obiegłam do łazienki prać je. Nie obchodziło mnie to że mam krew na spodniach, okres i ból brzucha , ja poprostu musiałam WYPRAĆ TO PRZEŚCIERADŁO! no bo jak to sobie wyobrażacie? przychodzą dyżurni na pobudkę i nagle bum! może krwi. Prześcieradło wyschło do rana. Największym problemem było jednak załatwienie podpaski… Klara (dziewczyna miesiączkująca) powiedziała że nie ma podpasek bo miała już okres przed obozem więc nie potrzebowałaby. Dziewczyny mówiły żebym kupiła w sklepie ale do sklepu chodzimy grupą i wszyscy by sie gapili. Więcy wymysliłyśmy manewr ciszopopołudniowy – tzn. na ciszy poobiedniej miałyśmy wyjść z ośrodka i kupic podpaski. Napisałyśmy liste zakupów ( że niby kupuje mamie) i poszłyśmy. Misja prawie sie udała, gdyby nie pani Renatka (nasza opiekunka) była akurat w tym sklepie.
– dziewczyny co wy tu robicie? – zapytała
– my no ehh… – wydukała Klara najodwazniejsza z nas. Pani popatrzyła mi na rece gdzie trzymałam paczke „always”
– trzeba było przyjść do mnie dziewczynki. nie powiem nikomu ale żeby mi się takie rzeczy nie powtarzały!  
Ze szczęśliwą miną wróciłam do ośrodka z mojej „podpaskowej”misji.
Potem zadzwoniłam do matki. Ucieszyła się nawet:
– To dobrze ale czy masz podpaski? J głuupia nie kupiłam ci a przecież wiem że dojżewasz!
i oto moja historia :)

~Ann

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *